poniedziałek, 10 lutego 2014

Nie biegaj po kebabie!

Piątkowa nocna rozpusta kosztowała mnie masakrą już po pierwszych 500 metrach biegu. Dokładniej chodziło o kebaba zjedzonego ok. północy w piątek. Pomimo, że szybka potrawa nie była obfita w ciężkie sosy a miała wyjątkowo dużo (jak na Poznań) surówki to w sobotę ok. 9 jeszcze mnie musiało trzymać. Obudziłem się i czułem się dobrze nie jak zwykle po nocnym obżarstwie tylko tak normalnie.

Słońce świeciło termometr pokazywał prawie 5 stopni, wiatru praktycznie wcale czyli jak na zimę wymarzona pogoda na bieganie. Pojechałem do Lasku Marcelińskiego w nadziei, że swobodnie pobiegam ale po pierwsze kebab ciążył a po drugie... zima w lesie jeszcze przez kilka dni się utrzyma. Ponad 70% ścieżek oblodzona także świetne warunki na łyżwiarskie spacery.

Cieszę się nawet, że zapomniałem naładować iPod'a! Dlaczego? Śpiew ptaków był wyjątkowo tego dnia piękny i aż miło się biegało...gdyby nie ten kebab byłoby idealnie. Tempo (7:27 min/km) ze względu na oblodzenie i obawę przed większym szlifem nie powala ale czułem, że mogłem biec nieco szybciej. Z jednej strony jak na powrót do czegoś co można było nazwać przedzimową formą chyba wystarczy. Dystans 2.66km też nie jest powodem do dumy ale powiedzmy, że przez luty chcę to zwiększyć i dojść do 30 minut biegu z maksymalnie jednym spacerkiem minutowym na złapanie oddechu. Zobaczymy jak to wyjdzie.

Dziś spacerując z pracy wymyśliłem sobie cel na ten rok. Chciałbym dość do takiej formy i nawyku aby biegać 3 razy w tygodniu oraz potrafić biec przez okrągłe 60 minut bez przerwy. Tempo pewnie w granicach 6:00 min/km będzie bardzo dobrym najbardziej mi zależy na biegnięciu przez godzinę po tym będą kolejne cele :)

Za jakąś godzinę mam zamiar wybrać się na poniedziałkowe bieganie, 4 stopnie za oknem nie zachęcają ale na 20 minut można wyskoczyć!

Link do sobotniego treningu: http://www.endomondo.com/workouts/294540415/13038080

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz